04 maja 2013

Julian Green: Inny - fragment 26


Zaświeciłam mojemu Francuzowi w oczy nadzieją, że dokona się to, co zwał odmianą. Na razie było to wystarczające. Gdyby on wiedział, mój biedny Roger, jak daleka byłam owemu poniżającemu katolicyzmowi, w których bałwochwalstwo wiodło o niego spór z naiwnością! On, niegdyś tak dumny, buntowniczy, zginał kolano przed gipsowymi posągami.... mimo wszystko wysłucham mojego małego apostoła. najważniejsze to tak przeciągać sprawę, żeby pomnażać wizyty. Kiedy on znów przyjdzie?

Ja tez kazałam mu tęsknić w 39 roku, ale otrzymał rekompensatę. Przypomniałam sobie niektóre szczegóły: jego miłosny zapał, słowa, pogardę dla wszelkiego rodzaju wstydliwości... I czułość, czułość, której potrzebowałam nade wszystko, wielkiego przypływu słodyczy po... 

(str. 135)