Usiłowałem
zapomnieć o czarodziejskich dziewczętach od Cooka, zwłaszcza o tej
drugiej, która mówiła po francusku. Starałem się też
usilnie wymazać z pamięci twarz i postać Ilsy - mówiąc
"postać" dokonałem chwalebnego wysiłku, by zostać
poprawnym. Co do Karin - przede wszystkim o niej usiłowałem nie
myśleć. Czymże zresztą była biedna Karin wobec tych bogiń? Ale
w istocie mimo woli o niej myślałem najwięcej i napawało mnie to
lękiem.. Potrzask zamknął się. Zamknął się na dobre..
Litowałem się nad Karin. Od tego się wszystko zaczęło. Nie
powinniśmy litować się bez zastanowienia.
(str. 56)