Sama.
Nigdy jeszcze samotność nie ciążyła mi okrutniej. Po raz
pierwszy od czterech lat ktoś wszedł w moją samotność i opuścił
ją - mężczyzna. Nie brałam w rachubę krótkiej przygody z
Emilem. Ten przyniósł mi tylko wśród olśnienia
zmysłów radość wyłącznie fizyczną. Nie liczyłam też
przypadkowych spotkań nieskończenie mniej świetnych i o których
nie chciałam już więcej myśleć.. Roger to zupełnie co innego.
przechadzał się kiedyś, jak mu się podobało, w moim umyśle i
sercu, a tej nocy ożyło to wszystko w magicznym świetle wspomnień.
(str. 120)