16 kwietnia 2013

Julian Green: Inny - fragment 9

- Karin! - zawołałem - Pani jest prawie...
- Prawie co? Prawie ładna? Nieprawdaż?
Wyraziła dokładnie moją myśl.- Prawie niebezpieczna - powiedziałem biorąc ją za rękę. - Niebezpieczna, bo bardzo ładna.(...)
- A jeżeli kocham panią?
- Pan nie jest zakochany, wiedziałabym o tym, niech pan to zrozumie.
- To dlaczego pani widuje się ze mną? Niech mi pni nie mówi, że dla doskonalenia znajomości języka. Mogłoby to na mnie podziałać jak płachta na byka i może zbiłbym panią.
- Nie ośmieliłby się pan. Za bardzo lękałby się pan utracić mnie na dobre,  bo chce pan dołączyć mnie do kolekcji - posiąść małą Dunkę, której jeszcze nikt nie miał. (...) Ja nie mogę (....) obejść się bez pana. Ale to niezupełnie to samo. (...) Kiedy mówiłam po duńsku w lesie przygód, wypowiadałam to, czego nie należy nigdy wyjawiać. Jestem głodna i mam pragnienie. Cierpię z głodu i pragnienia miłości. Jestem zgubiona, Rogerze. Widzi pan, mówię to panu spokojnie i nie mogłabym nikomu tego powiedzieć z wyjątkiem pana, gdyż pan wyjedzie, a jeśli wojna wybuchnie, nie zobaczymy się nigdy więcej. (...) Dlatego lepiej, żebyśmy się nie kochali.(...)Jest pani dziewicą. (...) Jak pan to powiedział... Dziewicą... Ciało może i tak, ale na tym koniec.
Nie miał pan szczęścia trafić n to, co pan nazywa dziewictwem.
W Kopenhadze, w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym! 

(str. 83)