Powróciłem
tutaj przez słabość - mówił półgłosem napawającym
egzaltacją - i Bóg wykorzystał moją słabość. To Bóg
przysłał mnie dla Twojego zbawienia. Taki jest sens mojej podróży.
(...) Upuściłam szklankę i wpadłam do pokoju. Był pusty.
Przez otwarte szeroko drzwi zobaczyłam jak oddala się po bulwarze
wielkimi krokami, ubrany w obszerną pelerynę, z której tak
się naśmiewałam.
(str. 194)